Witam !
Wycieczka może nie aż tak ambitna jak doświadczył RADAR ale siedząc w niedziele przy Wielkanocnym śniadaniu stwierdziłem że wygodniejsze fotele mam w salonce. Spakowałem Mazurki, Babki, kilka jajek na twardo:) i popołudniem ze wszystkimi domownikami wybrałem się nad morze. Po dotarciu na miejsce zapadła decyzja że nie ma co wracać, zostajemy na noc. Nocleg w 7 osób w salonce... (hmm no jak by kto pytał to da rade z luzem nawet :D)
Lany poniedziałek wypadł idealnie zimną wodą z Bałtyku :D i dalej wybrzeżem do góry i tak dotarliśmy aż w okolice Darłowa. Późno się zrobiło i trzeba było wracać ale cały czas mając plażę nieopodal prawego lusterka. I tak wracając wspominam ojcu że dwa dni w trasie, wolne przecież a żadnej salonki nie spotkaliśmy... Kończąc te słowa wpadam do Trzebiatowa od strony Kołobrzegu iiiii JEST !
Pedał hamulca w podłogę pomimo dezaprobaty innych podróżujących, krzyków z tyłu i innych dantejskich scen wsteczny twardo ... i na podjazd do Śliwy :D
Stoję gazuje, hałasuje przygłośnym tłumikiem, trąbie jak idiota budząc niechęć wśród ludzi wracających z kościoła ale właściciel się nie znalazł
to zrobiłem zdjęcie na dowód że prawdę mówię ale mnie poganiali moi że nie wypada tak w Święta to potoczyłem się do domu. Bez przygód i dalszych ekscesów z jedną spaloną żarówką na dachu i średnim spalaniem na poziomie 23l/100km LPG. Około 1000km ze zwiedzaniem i błądzeniem, szukaniem LPG i kawy :D:D:D