Dzień dobry, cześć i czołem...

[bosman7]

Duch ma nawet 6.500 cm3,o sobie nie wspomne 6.200 cm3.nawet boje sie policzyc ile to "maluchow" .Tak ze mysl co robic dalej.

[GiGi]

Hehe no robi Więcej? miejsca między fotelami to większa wygoda. No chyba że to tylko kufer dłuższy?
Też mi chodzi astro po głowie,ale jeszcze nie teraz...

dupa wystaje, rozstaw osi i foteli ~taki sam
wersja krotka/dluga wystepowala tylko w pierwszej wersji Astro czyli tej z kwadratowymi lampami
potem byla juz tylko dluga, roznice minimalne w wysokosci etc

[Rafał]

fula bym brał,
ja oc płace 206 pln na rok z pzu - zniżka z racji wieku auta i przynależności do pzmot,
za awaryjnością to tak: jak silnik w dobrej kondycji, trzyma ciśnienie i nie kopci to jest Ok, nierówna praca, gaśnięcie to drobiazgi, większość mechaników ze starym peselem (patrz wiekowych) pamięta że do auta można podejść bez komputera żeby zdiagnozować i naprawić, ważne żeby:
blacha była zdrowa,
rama prosta,
skrzynia sprawna,
to wg mnie najdroższe i najtrudniejsze do zrobienia, reszta prosta i stosunkowo tania w naprawie.
ja bym celował w gaźnik lub prosty wtrysk, tani gaz, na początku wymiana wszystkich płynów, pomp, węży wodnych , płukanie silnika, płukanie zbiornika, oleje, filtry, paski, kable WN, świece, sprawdzenie chłodnicy. koszt całości z robocizną około 3-4 k i spokój, można ruszać w trase.
przegląd zawiechy i mostu.
i MUSI jechać, tam nie ma co się zepsuć.
a w mniejszych vanach więcej elektroniki, itd
co do spalania, ty masz na to wpływ, nie spali więcej niż wlejesz , mój g20 pali chyba około 18 l/100, ale nie mam finansowej odwagi zalać pod korek bo to jakieś 500 pln poleci:)
i najważniejsze, wskazane, żebyś miał zacięcie do majsterkowania, dłubania i nie bał się drobnych napraw.
na pake wrzucasz zapasowe kable, paski, świece, kopułki, cewki i 10 kg narzędzi i nikt Ci nie podskoczy
powodzenia 

[maxx]

RAFAŁ teraz to ty go zniechęcasz i straszysz , jak kupi auto zadbane które nie ma 1,5 bańki przebiegu i nie robiło za "wielbłąda u araba" to nie będzie przy nim dłubał tylko jeździł nie licząc obowiązkowych wymian oleju silnik , skrzynia , most bo tego lekceważyć w am-carach nie wolno jak wszyscy dobrze wiemy.

[Rafał]

maxx ja go nie zniechęcam, daleki jestem od tego, wg mnie, robiąc to co napisałem, ma spokój na kilka lat, lepiej zapobiegać niż leczyć, wolisz zerwać pasek w trasie czy mieć pewność ze założyłeś nowy??, to zresztą jak z każdym innym autem, kupujesz używkę na dłużej to liczysz się z wymianą części eksploatacyjnych, a co do wożenia kilku podstawowych przy sobie, to tylko dlatego, że nie kupisz ich w pierwszym lepszym motoryzacyjnym sklepie.
ja tak zrobiłem, doprowadziłem do ładu gaźnik i przeleciałem 400 km bez zająknięcia jako dziewiczą trasę.
a co do auta, to możesz kupić za 10 k jak i za 20 k i czasem ta różnica wynika tylko z wiedzy lub niewiedzy sprzedającego.
a ze sprzedażą auta chyba nie ma aż takiej tragedii, dobre auta sprzedają się szybko, choćby niskie g20 o którym ktoś dziś pisał.
mi pasuje FSV ale ostatnio nabrałem ochoty na astro/safari z początku produkcji, lubię proste rozwiązania, a ten rozmiar (w niskiej budzie) to fajny dupowóz na co dzień dla 2 osób:)

[maxx]

ok cały tekst w porządku chodziło mi tylko o to        " najważniejsze, wskazane, żebyś miał zacięcie do majsterkowania, dłubania i nie bał się drobnych napraw.
na pake wrzucasz zapasowe kable, paski, świece, kopułki, cewki i 10 kg narzędzi i nikt Ci nie podskoczy".
tym go raczej nie zachęcisz , zgadza się obsługa po zakupie wskazana chociaż niekonieczna , musisz wziąć pod uwagę że można trafić na auto naprawdę zadbane regularnie "serwisowane" niezaniedbywane.
Co do odsprzedaży to też się zgadza "lalka" zawsze się odsprzeda , chodzi o to żeby się nie napalił i nie wziął "gówna w sreberku"pierwszego z brzegu i przed tym go ostrzegamy , żeby nie został ostatnim przymusowym właścicielem.Dalej twierdzę że najlepiej będzie jak damy mu na żywo "pomacać" nasze autka przecież nie zje , a tylko utwierdzi się w przekonaniu co mu bardziej pasuje.

[Falkon]

ok cały tekst w porządku chodziło mi tylko o to        " najważniejsze, wskazane, żebyś miał zacięcie do majsterkowania, dłubania i nie bał się drobnych napraw.
na pake wrzucasz zapasowe kable, paski, świece, kopułki, cewki i 10 kg narzędzi i nikt Ci nie podskoczy".

...to jedna z zasad która od czasów Nestora młodzieńca z bielska jest święta i tak pozostaje do dziś - Rafał ma rację. Te złomy wymagają specjalnej pielęgnacji i opieki. Trzeba z nimi rozmawiać. Te auta mają proste rozwiązania i prosto trzeba do nich podchodzić. Czyli trzeba mieć proste narzędzia i wiedzę. A dziś już mechanicy są nauczeni, że naprawia się komputerem i wymianą wszystkiego po kolei aż trafi się że zadziała. Tak to w tych autach nie działa.

I nikt nikogo nie straszy. Bo albo sam masz wiedzę albo kumatego mechanika który nie boi się takich samochodów. Orientujesz się w zakupach w usa albo płacisz frycowe w polskich sklepach z chińskimi podrobami acdelco, moparparts czy mastercraft. Inaczej jesteś w dupie. I taka jest prawda. Nie ma co słodzić bo po pierwszej usterce jego miłość do amerykańskiej motoryzacji, skończy się szybciej niż zdążyła się zacząć 

Dziadek, doceń te nasze wypociny bo chyba nikt ty nie miał takiego powitania.

[Dziadek]

Panowie, WOW ;-) Naprawdę doceniam i pięknie dziękuję za wszelkie porady, sugestie itp. :-) Wielka sprawa...

Ogólnie jestem z Warszawy, ale od wielu lat mieszkam na Zachodzie Europy (gdzie dla przykładu naprawdę jest ciężko zatankować gaz!).
Swoją drogą, nie chce robić kalambur, ale ciekawe czy grono forum wie, gdzie w Europie jest ciężko zatankować gaz ? Jest to możliwe, ale ilość stacji LPG jest naprawdę ograniczona (można policzyć na palcach jednej ręki) ? :-) Nie jest to raczej ciężko odgadnąć ;-)
Często czy to z rodziną, czy też sam podróżuje do Warszawy (1700 km) w jedną stronę.

Najlepsze jest to, że mojej żonie podoba się takie np. G20 i była by na tak, tylko zaraz pada pytanie : ile to pali? jak z dostępnością części ? jak z serwisowaniem? - standard u kobiety/ i chyba mądre pytania i wątpliwości.
Ja dzięki Wam odpowiedź na te pytania już znam.

I co ważne, nie wiem do końca czy rozsądnym posunięciem będzie to, żeby np. takie G20, Vandura itp. były i służyły jako jedyne autko w rodzinie ? Czy nie warto mieć jakiegoś auta tzw. "zapasowego" ?

Czy Wy na co dzień korzystacie i eksploatujecie swoje maszyny ?

Za 1,5 - 2 lata, nie wykluczam przeprowadzki z całą rodziną - być może na Wschód (Rosja itp. klimaty - tam mnie jakoś ciągnie) - ew. inny kraj europejski lub powrót do Wawy na jakiś czas ( ale raczej to odpada). A tak jak pisałem wcześniej - z autem chciałbym się związać na dłużej, a nie tylko krótki epizod i chwilowa zajawka.

Podobają mi się proste auta, kanciaste, kwadratowo - prosto ciosane. Mają swój klimat, mają duszę - mają to "coś" czego w ówczesnych autach próżno szukać. Ważne żeby był tempomat (obowiązkowo), klima i elektryka szyb - reszta to już pomniejsza sprawa ;-)

I właśnie to są takie dylematy...

Na święta i Nowy Rok planuję pobyt w Warszawie i pewnie jak będzie taka możliwość to chętnie bym obejrzał na żywca któreś z aut - forumowicza z Warszawy ;-)

Pozdrawiam,

Dziadek

P.S Po Warszawie często poruszam się takim bolidem :-)

[Rafał]

Za 1,5 - 2 lata, nie wykluczam przeprowadzki z całą rodziną - być może na Wschód (Rosja itp. klimaty - tam mnie jakoś ciągnie) - ew. inny kraj europejski

rosja nie jest krajem europejskim i nie zapowiada się żeby było inaczej,  no chyba , że Putin zeche   

ja na co dzień jeżdżę plastikiem, a vana mam bo lubię ,
klime, automat i tempomat ma chba kazdy, a tylko golasy szyby w manualu 
jak dla mnie kalambur nie rozwiazany, za mało obrazków
i jeszcze jedno bardzo ważne dotyczące spalania -właściciele amcarów nie mowią o nim bo nie wypada.  auta palą im tyle ile mogą,  tyle ile trzeba,  tyle ile wleją, ale czasem zdarzy się , że się komuś wymsknie jakaś wartość 
fajne jest to , że często odbieramy nagrody wymieniane za punkty ze stacji benzynowych 

[Kapitan]

a MNMIE KILKA LAT TEMU
G20 z motoem 5,7
NA DRODZE DO RAWENNY I ZPOWROTEM PRZEZ sŁOWENIE
PALIŁ 13,5 LITRA BENZYNY NA 100 KM

[Falkon]

Dziadek, ...nie żebym się czepiał. Ale istnieje coś takiego jak jedność czasu i miejsca w opowieściach. 

P.S Po Warszawie często poruszam się takim bolidem :-)

...mieszkasz 1700 kilometrów od Warszawy i często podróżujesz z rodziną czy to sam do tej Warszawy. Więc jak często jeździsz tym maluchem po Warszawie ?

Dla mnie często to 3-4 razy w tygodniu.

Pewno z Twoimi obawami jest tak jak z opisem rzeczywistości. Są niewspółmierne względem niej

[bosman7]

 ,ja k...a nic z tego nie "kumam"o co chodzi 

[Dziadek]

Falkon - chyba trochę przeinaczyłeś to co napisałem, albo źle odczytałeś.
Może sam źle sforumowałem swoje myśli - nie istotne.

Aby sprostować. Na co dzień nie mieszkam w Warszawie, za to dość często do niej podróżuję : czy to sam, czy to z rodziną - w różnej konfiguracji. A jak już jestem w Warszawie to często poruszam się brązowym bolidem - o tyle...

Można? Można! 

Wracając do tematu: nie wiem, ale wydaje mi się, że przy zakupie "Ameryki" w szczególności patrzy się na koszty spalania, serwisowania i ogólnej eksploatacji i większość ludzi ma to gdzieś z tyłu głowy i o tym myśli i bierze pod uwagę - nie uwierzę, że tak nie jest. No chyba, że ktoś ma nie ograniczone $$$ 

Patrząc i przeglądając oferty widzę, że nie będzie to łatwe zakupić "Amerykańca" w rozsądnym stanie i w rozsądnej $$$. Trzeba będzie uzbroić się w cierpliwość i polować, choć jak pisałem nie mam ciśnienia i mam czas.

P.S Rosja częściowo leży w Europie - 1/4 Rosji to część europejska (Moskwa, Sankt Petersburg). 

Pozdrawiam.

[stachu]

...albo jesteś normalny i masz amerykańca albo jesteś normalny i liczysz ile to pali..

[Falkon]

 wydaje mi się, że przy zakupie "Ameryki" w szczególności patrzy się na koszty spalania, serwisowania i ogólnej eksploatacji

...znowu Ci się coś wydaje 

------------------------------------------------------


Na koszty spalania i serwisowania to się patrzy planując zakup europejskiego diesla, albo benzynowy samochód o małej pojemności z siedmioletnią gwarancją.

Kupując amerykański samochód, nie patrzy się na koszty spalania i eksploatacji a na stosunek wielkości samochodu i silnika do jego ceny początkowej.

Dziadek, weź Ty przestań myśleć o amerykańskiej motoryzacji bo z Twoim myślenie zrobisz sobie ogromną krzywdę. Myślenie o takim zakupie to już zmiana myślenia. Ty nadal myślisz w kategoriach euro kompaktów. Stąd Twój problem z rozumowanie tego co do Ciebie piszemy.